Archiwum lipiec 2003, strona 1


lip 27 2003 Iiiiiiiiiiiiiiiiihaaaaaaaaa!!!!!!!!!
Komentarze: 7

Wczoraj…

Idę sobie na łące a tu... koniki!!! Dwa ładne koniki. To sobie myślę podejdę. Lubię konie. Spokojnie… Nie za blisko, bo nie znam charakteru. Patrzę, a źrebaczek zaczyna sunąć w moją stronę. Stoję, a on podchodzi i się normalnie przytulać zaczął. Trąca mnie tym łebkiem i kładzie mi na ramię. Fajnie, myślę sobie, tylko żeby mi się mamuśka nie wkurzyła. Ale klacz stała spokojnie widząc, że nic maluszkowi (mojego wzrostu) złego nie robię. Tylko głaszczę, głaszczę i głaszczę. Potem zaczęłam odchodzić, a konik za mną. I zdecydowałam się pogłaskać także jego matkę. Cudowne koniki. Może jeszcze was odwiedzę…

 

Lecz potem czarne chmury spadły na krainę Aslama i obudziły się Wampiry. Znów musiałam walczyć… Czy to się kiedyś skończy? Czy ktoś wreszcie postara się mnie zrozumieć?

Proszę…

 

Dziś…

Jakże interesującą rozmowę przeprowadziłam z Sinanem. Już myślałam, ze się nie odezwie. I widziałam jego zdjęcie. Nawet, nawet, choć spodziewałam się czegoś innego…

Ja mu wysłałam swoje z Markiem i Rowerkiem.

 

Dlaczego świat i ludzie zamykają się przede mną gdy tylko pukam… Dlaczego…

layona : :
lip 26 2003 Życie jako śmiertelna choroba przenoszona...
Komentarze: 1

Jestem...

Otacza mnie pustka. Ale czy na pewno? Rzeczywistość wypełniona nienawiścią tego świata i... samotnością. To już nie jest pustka. To choroba. Śmiertelna choroba. Życie.

Czy to musi aż tak boleć?

Dlaczego?

Jest przecież tylu ludzi… Tyle dusz straconych, zagubionych w neonowym świetle. Dlaczego nie potrafią się odnaleźć? Dlaczego ja nie potrafię…?

 

Kiedyś to mnie wykończy… Już wykańcza… Delikatna agonia potępienia…

 

Lecz nadejdzie dzień… On zawsze nadchodzi. W najbardziej nieoczekiwanej chwili ktoś wyciąga rękę. Budzi się Książę Ciemności. Oczyszczają Wampiry. Powstają Anioły. Zwycięża Meg. Przychodzi David by pomóc „upadłym”. I choć Karren została ukarana Nanuka będzie żył dopóki tylko pamięć o nim nie zgaśnie. Robin ogarnie opieką swoje królestwo. Bestia zostanie pokonana.

 

Czekajcie… i okazujcie miłość… jest tyle samotnych dusz…

layona : :
lip 24 2003 Ciszy dźwięk....
Komentarze: 5

Dlaczego ludzie tak się tego boją… Dlaczego gdy nastaje to czują się niezręcznie… Nie chcą jej do siebie dopuścić… Próbują stłumić… Czy kiedykolwiek im się to uda?

 

Dzieci krzyku…

 

Czy ciszą można zranić? Niektórych… Rozmowa to w końcu poznanie, zaufanie… W ciszy jest prościej, nie słyszy się innych… nawet bicia własnego serca… Nie trzeba się otwierać na świat i jego nieprawości… na wojny… na ból i cierpienie… ale… również na miłość… przyjaźń…

 

Czy przeszkadza mi cisza?

Nie sądzę. Całe życie żyłam w ciszy. Czy mam to zmieniać? Nie przeszkadzają mi „pustki” w nawiązywaniu kontaktów, bo niby z kim miałabym ten kontakt nawiązać? Czy nie lepiej się zamknąć? Nie otwierać, nawet nie podchodzić do okna, nie odsłaniać firanki.

 

Ale z drugiej strony… (bo zawsze jest ta „druga strona”) gdyby umieć zrozumieć, choć raz zauważyć ten ciągły krzyk…

Ja też krzyczę… w ciszy mego serca. I nikt nie jest w stanie odebrać tego dźwięku… Tak to już jest… Co ja kogo obchodzę… Przecież jest tyle nieszczęść… niesprawiedliwości… Nikogo nie zainteresuje jakiś tam „szaraczek” uciekający przed światłem dnia… „Nikogo to straszne słowo w tak niezliczonej ciżbie…”

Powinnam żyć dla innych, jestem w końcu chrześcijanką… Trudno pogodzić dwa światy – serca i duszy. Dochodzi jeszcze umysł… nieustanna gonitwa za Wampirami. Każdy krok rani, a każda rozmowa przynosi cierpienie…

 

Nawet w tych najlepsiejszych chwilach mego życia…

Ludzie tego nie dostrzegają… Nie rozumieją, nie zrozumieją…

„Dlaczego samotność zawsze tak blisko, zawsze przy mnie…”Nie jestem sama… Zawsze mam mój świat i moje marzenia…

 

„Tak Cię uczyli od lat, tylko krzykiem zdobywa się świat…”

 

I jeszcze jedno, coś co mi się akurat nasunęło. „Uczmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą.” Nie odchodzą tylko przez skrzydła anielskie… czasem mogą odejść, a my tego nawet nie zauważymy.

 

Otwórz oczy i miej swe serce też otwarte, jest tyle osób, które nie mają schronienia…

layona : :
lip 23 2003 Jeszcze jedna świeczka zagubionych...
Komentarze: 1

Wczoraj było byczo! Biegałam z wężem po trawie lejąc jak i gdzie popadnie. Oczywiście „Wasza Dzikość” początkowo uciekała  i szczekała na strumień wody, ale później sama chciała być mokra tak jak ja. Biegałam z nią trochę, chodziłyśmy po lesie, wypróbowywałam sztuczki. Ona zaczyna mnie lubić i ja ją też. Ot prawdziwe przywiązanie – człowiek & pies. Zawsze wolałam zwierzęta. Ich przyjaźń jest szczera. A ludzie… Tyle w nich kłamstwa, złości i nienawiści. Może u nie wszystkich… Może…

 

A potem, jak wróciłam do domciu, to odłączyli prąd i wodę (a to Polska właśnie!). Zanosiło się na burzę. Razem z tatą oglądałam przebieg całej ceremonii. Powróciły dawne obawy. Czy ja nadal mam lęk wysokości? Cały czas wydawało mi się, ze balkon oderwie się i spadniemy. Kiedyś nawet śniło mi się to… Kiedyś…

 

Błyskało i grzmiało coraz mocniej i mocniej. Można by powiedzieć „uwielbiam desz, bo tylko on na mnie leci”, ale to wcale nie jest powód mojej fascynacji burzą. Kocham błyskawice i wiatr. Wyzwolenie i niezależność. Lada moment miało lunąć, a jaskółki jak latały wysoko tak lotu nie zniżyły. Nie trzeba było być meteorologiem, by stwierdzić, iż się rozpada. Ale jaskółki najwyraźniej o tym nie wiedziały. Tylko gruchacze zniżyły loty. Cos podobnego! W tym kraju to już się dziwne rzeczy działy, ale gołębie to deszczu nie zapowiadały (aż do wczoraj).

 

Zerwał się wiatr i zaczął szarpać drzewa. Tak właśnie musiała wyglądać noc Davida. Gałęzie miotały się, ludzie szukali schronienia. Wtedy przypomniało mi się jedno wydarzenie i uświadomiłam sobie, że nadal „jestem listkiem na wietrze”. Kiedy to było? Minęło już 7 lat. Ale ja nadal to pamiętam. Ciekawe jak wakacje mijają Traszkom? Hmmm…

 

Jak się położyłam to przypomniało mi się tamto pukanie. Ale przy tym co się teraz dzieje to nic! Zawsze o tym marzyłam, a teraz… Nie odczuwam niepokoju, ale… Dobrze, ze mam psa, bo przynajmniej mam się komu zwierzyć.

 

Więc niektóre reklamy mają w sobie cząstkę prawdy.

„Ghosts are alive”

 

Gdybym tylko ktoś mógł mnie zrozumieć…

layona : :
lip 21 2003 Frends are two people sharing one soul...
Komentarze: 1

Wczoraj znowu leciałam. Nie mogłam się powstrzymać. Poczułam delikatny powiew wiatru między palcami. I tak Wampiry nie potrafią mnie zniewolić. I jeszcze jedno pytanie… Skąd mam wziąć odpowiedź…?

 

Więc jestem sama, choć niezupełnie. Czuje przepaść jaka dzieli mnie od Very. A przecież z drugiej strony ona jest mi tak bardzo bliska. Czy można być czyjąś bratnią duszą i oddalać się od niego? Ale ja też odchodzę… Stopniowo… Może to złe rozwiązanie? Nie mam pewności. Są chwile, w których całkowicie pogrążam się w Wampiry. W końcu jestem łowcą. Nie mogę zawieść Nanuki. David też odszedł. Ale to był jego błąd. Choć z drugiej strony pomógł Meg… Sama nie wiem co o tym myśleć. Mogłabym udać się w świat Robina. Lecz jeszcze chyba nie pora. Kiedyś się przebudzę…

“And if I show you my dark side

Will you still hold me tonight?

And if I open my heart to you

And show you my weak side,

What would you do?”

 

Nie pora teraz na The Final Cut. A jeśli Oni znowu przyjdą? Czy sama miłość wystarczy? Nie poddam się!

Ktoś powiedział mi kiedyś: „Never let them go…” czy coś koło tego. Ten ktoś wiele dla mnie znaczy…

 

Nie poddam się!!!

layona : :