sie 15 2003

Czy ktoś usłyszy mój krzyk...


Komentarze: 4

„przyjacielu - musisz tu być

przyjacielu - tylko ty

przyjacielu - ostatni raz

potrzebna jesteś mi, potrzebny jesteś mi”

                                                          T. Love

                                                    (tak jakoś chodziło mi to po głowie...)

 

No i ciapnęła mnie ta hiszpańska zaraza Ale zacznijmy od początku...

 

Nie było tak źle... Domek całkiem, całkiem, co prawda zmienił się w dom publiczny, ale to go wcale nie potępia. Dzieliłam łóżko z Verą (ach ta hiszpańska oszczędność). Spałam w moim „kąciku potępionych”, w końcu tylko na to zasługuję. Ale w naszym dwu-osobowym łóżku to sześć osób spokojnie by weszło.

 

Najlepsze ze wszystkiego były nocne wypady z Verą. Zamek, miasto, ciuchcie, naleśniki, Hose i inne. I choć depresja nie dawała mi spokoju, a ból duszy kapał z moich oczu co noc, były też chwile cudowne. Do takich zaliczyłabym jakieś 15 minut przed wyjazdem. Szczęście odzwierciedliła moja wesoła minka. Śmiałam się normalnie niczym „porywający wykład”. Ale było z czego. Przez chwilę poczułam, ze wśród tej mojej całej beznadziei serca jest jeszcze miejsce na iskierkę światła... Choć i tak czuję, ze tak naprawdę nikomu nie jestem potrzebna była chwila, w której poczułam ciepło...

 

Całą drogę męczyłam Verę. Widać było, że jest już wykończona mną... Wiem, ze jestem nieznośna... Czasem wprost okropna.

Jeszcze pamiętam tamten lęk na molo...

 

Ogólne stwierdzenie – nie pasuję do ludzi. Jakoś nie bawiło mnie większość „zabawnych” tekstów... Echhhh.... Trudno...

 

Muszę teraz ćwiczyć minkę w stylu zbłąkanej owieczki wyrażającej: „Ja chcę w góry!”. Przypuszczam, że mi się uda.

 

Za to przy Misiu to smutnym być nie można! Przy Verze w sumie też, choć jej okrutna taktyka okazała się skuteczna.

 

Złociste pola domowego zacisza... Światełko, które błyszczy dla wszystkich, nawet tych potępionych. Miłość…

Za to w drodze powrotnej rozchorowałam się...

layona : :
dobromir
19 sierpnia 2003, 06:29
Wprost uwielbiam ten text "musze cwiwczyc mine pokornej owieczki JA CHCE W GORY" masz cos w sposobie ujmowania mysli staraj sie tego nie stracic , bo zycie da ci po pysku pewnie kilka razy ,badz soba to jest bardzo wazne i tylko wazne dla ciebie ale bardzo. Memento mori
a_s
17 sierpnia 2003, 23:10
czasami nie trzeba pasowac do ludzi, zeby czuc sie akceptowanym - milosc zapelni wszystkie luki...
15 sierpnia 2003, 19:56
Cieszę się,że chociaż przy nas nie możesz być smutna...Mam nadzieję,że znajdziesz takich osób więcej...I pamiętaj,że nigdy nie jesteś sama.Czasami można czegoś nie dostrzec,coś może być ukryte za chmurami,ale dokoła są ludzie...Oni są z Toba,Ty bądź z nimi...I zdrowiej kochanie:*
Vera (:P)
15 sierpnia 2003, 19:48
a co ja poradze, ze mnie morze przyciaga... to byl trans... A meczyc to mnie nie zameczylas, bywalo gorzej :PP Ja chce Prosiaczka!!!

Dodaj komentarz