Komentarze: 2
Ech… Dużo rzeczy ostatnimi czasy się działo. Wszystkiego nie opiszę… Kiedyś blog był dla mnie niczym psycholog. Teraz znalazłam już osobę, której mogę się zwierzać ^^^, więc ominę pikantne szczegóły.
Nauczycielka od w-fu nam się zmieniła. Ciap! A taki miałam raj jako niećwicząca. Teraz zajęcia będzie prowadziła „Rumuńska prostytutka na emeryturze”, która (podobnie jak Rynek & Guziczek [ach!]) pamięta czasy T-Rexa. Z naszą byłą, cóż… Plotki krążą i krążą i coś mi się zdaje, że tak szybko nie wylądują^^^. Więc trzeba będzie znaleźć odpowiedni haczyk na panią profesor (he he he^^^) – czyli uwolnić sadystyczne zaciągi. Jeszcze ta praca na WOK czy tam plastykę, do które jestem tak bardzo zapalona, że aż gasnę. I moja gramatyka… Tak moja gramatyka, za którą trzeba będzie się wziąć w trybie natychmiastowym (oczywiście po przeczytaniu „Mgieł Avalonu”^^^). Jestem całkiem zadowolona z j.p, dzięki któremu znowu mam jako taką wenę.
Zaczynam mieć koszmary – ujj nie dobrze… Śni mi się mój ostatnio nabyty problem, który nam zamiar rozwiązać w poniedziałek przy pomocy Kapcia (tak, tak już zaczęłam szykować łapówkę).
Carpe diem...