Archiwum sierpień 2003


sie 27 2003 Łowczyni odeszła... (ale wróci!)
Komentarze: 3

Nawet łowca może zostać powalony... Nie przez wrogów, czary, zło, ale przez głupi los. Przez los, który niesie słabość i chorobę. Layona leży w szpitalu i choć kryzys już minął zostanie tam jeszcze dość długo. Dlatego blog "z pogranicza światów" chwilowo zawiesza działalność. Ale uwierzcie mi "the best is yet to come" ^^.

Na prosbe Layony - Grainne

layona : :
sie 15 2003 Czy ktoś usłyszy mój krzyk...
Komentarze: 4

„przyjacielu - musisz tu być

przyjacielu - tylko ty

przyjacielu - ostatni raz

potrzebna jesteś mi, potrzebny jesteś mi”

                                                          T. Love

                                                    (tak jakoś chodziło mi to po głowie...)

 

No i ciapnęła mnie ta hiszpańska zaraza Ale zacznijmy od początku...

 

Nie było tak źle... Domek całkiem, całkiem, co prawda zmienił się w dom publiczny, ale to go wcale nie potępia. Dzieliłam łóżko z Verą (ach ta hiszpańska oszczędność). Spałam w moim „kąciku potępionych”, w końcu tylko na to zasługuję. Ale w naszym dwu-osobowym łóżku to sześć osób spokojnie by weszło.

 

Najlepsze ze wszystkiego były nocne wypady z Verą. Zamek, miasto, ciuchcie, naleśniki, Hose i inne. I choć depresja nie dawała mi spokoju, a ból duszy kapał z moich oczu co noc, były też chwile cudowne. Do takich zaliczyłabym jakieś 15 minut przed wyjazdem. Szczęście odzwierciedliła moja wesoła minka. Śmiałam się normalnie niczym „porywający wykład”. Ale było z czego. Przez chwilę poczułam, ze wśród tej mojej całej beznadziei serca jest jeszcze miejsce na iskierkę światła... Choć i tak czuję, ze tak naprawdę nikomu nie jestem potrzebna była chwila, w której poczułam ciepło...

 

Całą drogę męczyłam Verę. Widać było, że jest już wykończona mną... Wiem, ze jestem nieznośna... Czasem wprost okropna.

Jeszcze pamiętam tamten lęk na molo...

 

Ogólne stwierdzenie – nie pasuję do ludzi. Jakoś nie bawiło mnie większość „zabawnych” tekstów... Echhhh.... Trudno...

 

Muszę teraz ćwiczyć minkę w stylu zbłąkanej owieczki wyrażającej: „Ja chcę w góry!”. Przypuszczam, że mi się uda.

 

Za to przy Misiu to smutnym być nie można! Przy Verze w sumie też, choć jej okrutna taktyka okazała się skuteczna.

 

Złociste pola domowego zacisza... Światełko, które błyszczy dla wszystkich, nawet tych potępionych. Miłość…

Za to w drodze powrotnej rozchorowałam się...

layona : :
sie 03 2003 One day I'll fly away...
Komentarze: 6

Dziś.....

Jadę… Zostawiam po sobie pusty cień samotności… Obrazy przesuwają się… Uczucia gasną… Pustka… Świat, który jest kolejnym okrucieństwem… Kolejna droga, którą boję się podążać… Generacja Schaboszczaka, czyli myśli płoche… Tysiące myśli… Wśród ciszy głos… Wśród ciszy krzyk… Wzywam pomocy…

 

Choć mury runą, a może już runęły, nie jestem o tym przekonana…

 

„Za dzień, za dwa

Za noc, za trzy

- choć nie dziś…

Za noc, za dzień

Doczekasz się

- wstanie świt…”

                „Prawo i pięść”

 

Kiedyś odejdę… Odejdę z tego Świata… Zostawię za sobą sny… Zostawię moje marzenia… Pozostanie przestrzeń… Pozostanie nadzieja… I droga, choć w podróży nikt nie będzie trzymać mnie za rękę…

layona : :
sie 02 2003 Generacja Schaboszczaka, czyli myśli płoche......
Komentarze: 13

Co to za pomysł, żeby robić zbiórkę o 23:30? Przecież ja o tej porze to nawet Very czy Misia nie poznam. Chociaż nie! Misia to ja w każdej sytuacji… Te włosy… ten fryz…

 

Flamenco zbliża się dużymi krokami… Ach........... Szkoda, ze te biedne byki tak męczą. Przecież to niehumanitarne. Niby XXI wiek, a zachowanie prymitywnych ludów środkowej Azji… Dlaczego…? Tyle bólu i cierpienia…

 

Coś czuję, że mnie depresja dopada. Już tak od końcówki roku szkolnego… Miałam wzloty i upadki, a teraz… Teraz niby jest fajnie, ale jednak bierze mnie…Powód… Hmmm… Taki jakiś dziwny stan mej duszy… Tyle pytań…

 

Już o niczym nie chcę myśleć… Wyjeżdżam… Poradzą sobie beze mnie. Nie mają wyjścia… Ostatnio nawet chciałam odwiedzić Nanukę, ale może to się źle skończyć. Ta przerwa mi się przyda… Widziałam demony… Nie wiem, już sama nie wiem, czy to dobrze czy źle… Kto mnie obroni…

 

Pieśń Aniołów… Już tak dawno jej nie słyszałam… Pamiętam… Każda nuta zapisana jest w moim sercu… W mojej duszy… Wspomnienia… Dom… Tyle osób… Tyle zmartwień… Jedna miłość…

layona : :
sie 01 2003 Sen o wolności...
Komentarze: 7

Odespałam wczorajszy dzień, bo już całkiem padnięta byłam. Słodko się śniło o wolności…

 

Tak się zastanawiam… Wczoraj – to przełom w moim życiu… Od kiedy wilki są rude???

 

Zaczynam szykować się do torreadorów. Powoli, powoli, ale zawsze coś…

 

Byłam u Ikara. Widać, że mu dobrze. Cieszę się. Rana zaczęła się goić. Powoli róg zaczyna rosnąć. Konik przytulił się do mnie. Przeszliśmy się kawałek. I jak już odchodziłam powiedział: „Dziękuję”. To było piękne…

 

Howard wrócił! A więc jednak nie jestem tak okrutna, skoro wrócił…

 

Pamiętam sny dzieciństwa… Obrazy przesuwają się… Mój świat… Ale to nie tylko mój świat! To świat nasz wszystkich! I powinniśmy się nim umieć dzielić! Nasz wspólny świat…

 

“Just a world that we all must share

It's not enough just to stand and stare

Is it only a dream that there'll be

No more turning away?”

                                   Pink Floyd

layona : :