Komentarze: 7
Wczoraj…
Idę sobie na łące a tu... koniki!!! Dwa ładne koniki. To sobie myślę podejdę. Lubię konie. Spokojnie… Nie za blisko, bo nie znam charakteru. Patrzę, a źrebaczek zaczyna sunąć w moją stronę. Stoję, a on podchodzi i się normalnie przytulać zaczął. Trąca mnie tym łebkiem i kładzie mi na ramię. Fajnie, myślę sobie, tylko żeby mi się mamuśka nie wkurzyła. Ale klacz stała spokojnie widząc, że nic maluszkowi (mojego wzrostu) złego nie robię. Tylko głaszczę, głaszczę i głaszczę. Potem zaczęłam odchodzić, a konik za mną. I zdecydowałam się pogłaskać także jego matkę. Cudowne koniki. Może jeszcze was odwiedzę…
Lecz potem czarne chmury spadły na krainę Aslama i obudziły się Wampiry. Znów musiałam walczyć… Czy to się kiedyś skończy? Czy ktoś wreszcie postara się mnie zrozumieć?
Proszę…
Dziś…
Jakże interesującą rozmowę przeprowadziłam z Sinanem. Już myślałam, ze się nie odezwie. I widziałam jego zdjęcie. Nawet, nawet, choć spodziewałam się czegoś innego…
Ja mu wysłałam swoje z Markiem i Rowerkiem.
Dlaczego świat i ludzie zamykają się przede mną gdy tylko pukam… Dlaczego…