Najnowsze wpisy, strona 8


sty 08 2004 "na te niebiańskie polany"
Komentarze: 4

Przechodniu, idź i powiedz Im, że poległam posłuszna Ich prawom...

Chciałby się znaleźć, gdzieś daleko od ludzi... Tak jak kiedyś marzyłam. Tak, jak planowałam. Teraz wiem, że to nie całkiem możliwe. Trzeba by mieć zoologię w jednym paluszku, nie bać się, trochę postarać... Niby nic, a jednak. One giną... Chcę im pomóc. Żołnierze lasu...

Chcę ponownie poczuć szept trawy. Kiedyś słyszałam tupot mrówczych nóżek, szmer opadającego liścia, myśli bezdomnego psa... Wybaczcie mi... Ludzki świat mnie pochłonął. Kiedyś pisałam "jestem liściem na wietrze" ... i byłam. Pragnęłam wsłuchać się w bicie i serc ... i słyszałam. Chcę wrócić. Jednak czy oni mnie przyjmą? Minęło tyle lat...

"... ten pociąg nie pojedzie jeśli Ty w nim nie będziesz..."

layona : :
sty 05 2004 Mój Świat szaleńca...
Komentarze: 4

"Nobody said it was easy..." Tak, doskonale zdawałam sobie z tego spawę, jednak... co ja bym dała, żeby znowu "to" poczuć. Nie wiem skąd sie wzieło, jakim cudem... To zdecydowanie był cud. Może po to, by dodac mi nadziei? Może to był znak? Nie mogę prosić o więcej... jednak... wtedy było tak przyjemnie. Przerażenie, strach, niepewność a potem... potem juz tylko delektacja. Czułam, że żyję. Że jest jeszcze szansa. Czy to właśnie ja mam jej szukać? A jeśli "to" już nigdy nie powróci... "Odwracam głowę, patrzę przez okno..." Słowa Różewicza tkwią w mej myśli. W mym umyśle jeden wielki zament. W mych oczach tkwią łzy. W mym śnie przebudzenie. A w sercu? Trudno powiedzieć... potrzebuje jeszcze czasu.

Ciepło ludzkiego serca... To właśnie ono potrafi ogrzać niegasnącym płomieniem...

layona : :
sty 02 2004 W poszukiwaniu Światła ludzkiej duszy......
Komentarze: 2

Sen… Czymże są sny? Moment, w którym umysł może oderwać się od ciała bez ograniczeń, konsekwencji, odkrycia… Ciało odpoczywa… A umysł? Nie, on ma pracę. To dopiero sen jest dla niego przebudzeniem. Daje ciału kilka scen, obrazów tak,  jak w kinie. Niech sobie odpoczywa… Zostawi mi czyste pole manewrów. Umysł uwalnia się od ciała… czy może ciało od umysłu? A może to jedno? Nie… nie zawsze. Czasem przychodzą myśli, których początki nie sięgają ciała lecz umysłu. Więc sen jest „zbawieniem dla umysłu”.

Miałam kiedyś sen… Kiedyś… Dawno, jeszcze przed tym, jak trafiłam do tego piekła. Śniło mi się Światło. Światło? Światło zginęło pod falami obojętności. Mówią, że mam je w sobie… Mówią… Mówią wiele rzeczy… Ale tamtej nocy śniłam o Energii. Krążyliśmy wokół niej. Ja, moi bliscy. Nie pamiętam twarzy. Było ich tak wielu. Wyciągaliśmy ręce. Gdybym tylko mogła pamiętać kto tam był… Pustka… Ja szalałam. Widziałam w oddali Ziemię. Błękitną planetę. Zaczęłam powoli oddalać się od Światła. Wszystko działo się w Przestrzeni. Grawitacja Ziemi była silniejsza. Zaczęłam spadać. Nagle, szybko, raptownie. Krzyknęłam. Wyciągnęłam rękę, nikt po nią nie sięgnął. Wszyscy przecież byli skupienie wokół Światła. A ja spadałam na Ziemię. Coraz szybciej. Więcej nic nie pamiętam. To było dawno. Od tego czasu nie mogę się przebudzić i … poszybować ku Światłu. Nikt nie wyciągnął ręki. Myślę, że teraz też nikt by nie wyciągnął. Bo niby po co? Mówią, że Światło ludzkiego serca jest cenniejsze od tego w Przestrzeni. Jego też nie mam.

Spadłam na Ziemię. Płaczę…

 

Floating down through the clouds

Memories come rushing up to meet me now.

In the space between the heavens

And in the corner of some foreign field,

I had a dream,

I had a dream.

                                 (Pink Floyd)

 

Ostatnio męczy mnie zbyt dużo pytań, na które nie ma odpowiedzi. A może są? Gubię się w rzeczywistości szukając Światła. Czuję jak powoli ginę. Jest tyle spraw, z którymi  nie potrafię sobie poradzić.

 

Delikatne płatki śniegu spadają na Ziemię. Spadają powoli tak, jakby delektowały się każdą chwilą na wietrze. Napisałam kiedyś coś o Wietrze. Jakieś 8 lat temu… Pamiętam dokładnie co wtedy pisałam.

Teraz nie mogę pisać, mówić, myśleć. W mej duszy jest Mrok i czuję to doskonale. Światło odeszło. Pozostał tylko Mrok, pustka i osamotnienie.

 

“Surge, propera, amica mea, et veni!”

 

Tak, można by gdzieś iść. Podążyć za jakąś ideologią, ale mój świat upada tak, jak niegdyś upadły Anioły…

layona : :
gru 28 2003 In the end...
Komentarze: 2

Już niewielu pozostało tych, z Zielonych Wzgórz. Pamiętam Światło, jednak ono już dawno zgasło… Zgasło? Nie, ono żyje w następcach, we mnie… Atlantyda odeszła, razem z Lemurią… Odeszła również z mego serca. Ten Świat mnie wchłania. Jednak… nadal czuję w sobie Światło. Czuję Jego miłość.

 

 

Święta, Święta i po Świętach… nareszcie. Już sama nie wiem co o tym myśleć. Nie chce mi się nawet tego opisywać…

 

Ech… Wzięłam się za przepisywanie lekcji. Ale tak w sumie to w wolnych chwilach nie mam co robić, a nuda naprawdę może wiele…^^ Toteż zabrałam się za dwie rzeczy. Pierwsza to dopasowywanie odpowiednich imion do ras psów (zajmujące^^), a druga to –o zgrozo- lista „mój idealny przyjaciel”, która zawiera rzeczy z cechami. Czego to człowiek nie robi z nudów^^. Najlepiej wymyślić imię dla wyżła długowłosego. Taaaa… Tylko jakie? Musi być dłuuuugie, bo takowe zwyczajowo ta rasa posiada. Co do drugiej listy – przyjrzałam się jej dokładniej i … my God! kto to wymyślił?^^ Najgorsze w tym wszystkim to, iż do większości przykładów pasuje mi Szmeterling O_o. No ale jakie to są przykłady! Teraz zastanawiam się nad punktem 43. Umie tańczyć Zorbę, no nie wiem… Chyba dopiszę^^ obok nie powinien nosić stringów i zna pieśń Konrada ^^. Ale wy sobie nie myślcie, że są tylko takie! Jest również wiele poważnych, typu… hmm… typu… „nie marudzi”.

 

Ech.… Nadchodzą zmiany…

layona : :
gru 21 2003 A Mikołaj na to "Hohoh"^^
Komentarze: 7

Powiedzmy, że mi lepiej. Nie aż tak, ale trzeba się w miarę trzymać. Nie odczuwam Świąt… Stoi już, co prawda, duża choinka, ale ja nie czuję nic. Nawet mi się własnej nie chce ubierać. W ogóle ze spraw świątecznych nie wiele mi się chce. Cóż, może z czasem minie…

 

W środę odbył się mój wielki powrót do szkoły, czyli „Wejście Smoka – wydanie przedświąteczne”^^. Dzióbek z radości przeniosła mnie przez pół klasy. Już w szpitalu nie mogłyśmy się od siebie oderwać^^. Wania zaczął się kręcić i nie wiedział dobrze co zrobić – dobrze, że w ogóle załapał, iż ja jestem z tej klasy. A najlepszy był jego tekst do Muszelki:

„… wróciła!” Odpowiedź: „Przecież ja z nią do szkołuy jechałam.” Pogadałam trochę z Lancelotem. Pokręciłam się po starych miejscach. Wiedziałam, że Szmeterling chce podejść i zagadać – zawsze to widzę w jego oczach, zachowaniu… ale on nie zbliża się jak z kimś jestem, a tego dnia byłam i to cały czas^^. Wróciłam do Doodah! W poniedziałek nie mogłam wytrzymać i przyszłam po Muszelkę na PKS. Przywarłyśmy w niemal nierozerwalnym uścisku i od razu zaczęłyśmy od Doodah! W końcu nie mogłam wypaść z formy^^. Najlepiej było po szkole. Trzeba było prezenty skombinować. Muszelka, Kapeć i Vira szły razem, ale Muszelka wylosowała Virę i poprosiła mnie, żebym ja odciągnęła. No to co ja robię? Proste – odciągam Virę mówiąc, ze nie mogę iść z Muszelką i Kapciem, bo muszę im prezenty kupić (w końcu faktycznie musiałam). I wszystko poszło ok.^^, bo w końcu do piątej spacerowałam z Virą, a Muszelka spokojnie załatwiła swoje. Ech… ja niestety nie miałam takiego szczęścia, żeby wylosować osobę, którą lubię, bo mi przypadła Kijanka. Trudno. Dostała maskotkę. Ładna. Mi się podoba, jej chyba też.

Guziczek do mnie zagadał! Zaraz po sprawdzianie pytał się jak mi poszło i jak się czuję. Na „Złotych Kredach” został „Himenem”^^ (wyjaśnienie – nauczyciel, który mając dziennik w ręku czuje, ze ma władzę^^).

Czwartek całą klasa rzuciliśmy się na teatr. Komentarze:

1. Broom jest kochany.

2. Szmeterling mógłby sobie darować z tym socjalizmem.

3. Sztuka całkiem całkiem – szczególnie zakończenie^^.

 

Piątkowa wigilia wypadła świetnie. Wiedziałam, że coś dostanę od Viry, bo dziewczę uparło się, chociaż mówiłam, że niczego nie chcę. Ale o reszty nie przypuszczałam. Narobiłam mnóstwo zjątek. Nawet nieźle wyszły. Jak doszło do opłatka to mi wszyscy życzyli żebym była częściej w szkole i nie chorowała. No, może prawie wszyscy… Szmeterling strzelił z „Niech Cię Bóg błogosławi”; a do Viry się nie odezwałam, ona zresztą do mnie też niczego nie powiedziała. To nie to, że jesteśmy skłócone, tylko rozumiemy się bez słów^^.

Całą ceremonię zakończyły prezenty^^. Drewniany Aniołek (aniołków nigdy nie za mało^^) z przydziału, czyli od Kapy, który mnie wylosował. „Dąseczki Kłapouchego” do mojego kochanego Dzióbka (w sam raz dla takiego pesymisty^^). A tak w ogóle to - jest optymista i pesymista, obaj to optymiści, tylko pesymista jest lepiej poinformowany^^. Aniołek od Muszelki (kolejny aniołek!^^ ach…), a od Kapcia świeczka (świeczka też się zawsze przyda^^). „Podsumowanie” od Viry, czyli aniołek (kolejny do kolekcji – jak ja kocham aniołki^^), świeczki sztuk dwie (reszcie będę miała co palić^^), "coś pokręconego" i płyta „Christams Songs” (nie będę się denerwować na Kazaę, że mi kolęd nie ściąga^^) .

 

Dziękuje za uwagę i gratuluje dotarcia do końca.

layona : :